poniedziałek, 25 października 2010

najebało prądu w kite.

..nigdy nie przyciętą..ble ble.
był hardcorowy weekend, naprawdę się udał, kończy się poniedziałek nie mam już prawie fajek o kasie nawet nie wspominam..jestem biedny jak mysz polna bo kościelne to są wypasione. nic mi się nie chce wróciłem właśnie z angielskiego i chce mi się spać ale muszę się jeszcze historii pouczyć więc chujnia straszna, dzisiaj ze Shrekiem Sidem i Pajączkiem zrobiliśmy spierdolkę ze szkoły i siedzieliśmy w cieniaczu był luz,że chuj.
była rozkmina w sprawie wakacyjnego wyjazdu do mielna ! coś czuję,że będą dwa tygodnie bitego chlania bez trzeźwienia, ale to mi pasuje, zresztą co ja myślę o wakacjach jak tu na razie październik i piździuli za oknem.

na razie trzeba rozkminiać sprawę SYLWESTRA.! kurwa jego mać ! tak sylwestra
gdzie?
kto?
jak?
ile?
po co?
i czemu tak mało alkoholu?

dobra, bo się znowu rozpisałem o wszystkim i o niczym..do jutra mam nadzieję.

szczymryj.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz